sobota, 15 lutego 2014

Rozdział 10 cz.1

Na drugi dzień wstałam o 8:00 a lekcje miałam na 9:40. Postanowiłam pójść do łazienki odświeżyłam się i przebrałam w to



Wzięłam telefon do ręki i zobaczyłam nieodebraną wiadomość od tego samego nadawcy co wczoraj z treścią "Nie wiesz kim jestem, ale wiedz, że darze cię ogromnym uczuciem" Okej? to się robi troche, troche bardzo dziwne i niepokojące, ale zarazem takie miłe i przyjemne uczucie. Okej nie wiem co się dzieje, ale już jest 9:00 i idę zjeść śniadanie i idę do szkoły-pomyślałam. Tak jak pomyślałam tak zrobiłam poszłam zjeść kanapke i ruszyłam w strone szkoły. Szłam pustą uliczką i nagle dostałam sms o treści "Ślicznie dziś wyglądasz" strasznie się wystraszyłam to już nie było śmieszne. Krzyknęłam tylko
-Gdzie jesteś?!!! Kim jesteś?!!-odpowiadała mi cisza, usłyszałam po chwili lekki szmer
-Boje sie ciebie rozumiesz?! Daj mi spokój!!-Krzyknęłam i pobiegłam do szkoły. Wbiegłam zdyszana i podeszłą do mnie Rydel
-Gabriella wszystko w porządku?
-Nie! nic nie jest w porządku...ktoś mnie śledzi rozumiesz? Boje się-powiedziałam i rozpłakałam się. Ona mnie przytuliła i uspokajała widziałam kątem oka jak Ross nam się dziwnie przygląda, ale no nieważne. Kiedy się uspokoiłam zabrzmiał dzwonek, postanowiłam pójść po książki. Otworzyłam szafke, a z niej wypadł liścik "Przepraszam tak bardzo cie przepraszam nie chciałem cie wystraszyć...to był naprawde szczery komplement. Nie zrobie ci przecież żadnej krzywdy po prostu boje się odrzucenia i to wszystko mnie przerasta bo czuje, że pierwszy raz tak bardzo się zakochałem
PS. Jeśli chcesz mi coś powiedzieć napisz liścik i zostaw go na parapecie przy twojej szafce
Kocham...tajemniczy wielbiciel"  tak brzmiała treść liściku mimowolnie się uśmiechnęłam i poszłam na lekcje. Postanowiłam, że napisze liścik do tego wielbiciela...napisałam "Nie wiem czemu, ale wierze, że to nie żart i że nie chciałeś mnie przestraszyć. Jedno mnie zastanawia kim jesteś? Dlaczego boisz się odrzucenia, skąd wiesz że tak się stanie?" Kiedy skończyłam zabrzmiał dzwonek ja wyszłam z klasy i położyłam liścik na tym o to parapecie. Wtedy podszedł do mnie Ratliff
-Hej-powiedział
-Hej-uśmiechnęłam się
-Co robisz?
-A nic musze wziąć strój na lekcje z choreografii
-A tak, miałem ci powiedzieć że Ross dzisiaj nie przyjdzie na lekcje i mam go zastąpić
-CO?! No co za pajac przecież..ugh dobra-powiedziałam, wzięłam strój i poszłąm do szatni przebrałam się i poszłam na sale. Pracowałam z Ratliff'em. Nie było tak źle...jednak nie wierze w to co powiem, ale z Ross'em pracowało mi się lepiej. Właśnie Ross nie widziałam go dzisiaj od rana chodzi jakiś nieobecny i zły i wydaje mi sie że dowiedział się o tym wielbicielu ale jak? Może jak czytałam karteczke i on jest zazdrosny. Coś się boje, ze będzie afera....
Po przebraniu się w swój normalny strój poszłam do szafki, a tam wypadła kolejna karteczka
"Ciesze się, że mi wierzysz...może i masz racje skąd mam wiedzieć co będzie? Jeśli chcesz mnie poznać spotkajmy się dzisiaj o 20:00 na plaży :***
Kocham, tajemniczy wielbiciel" Kiedy to przeczytałam aż poczułam motylki w brzuchu szybko pobiegłam do domu i zaczęłam się szykować...


Hejoooo...i jest rozdział :D Jak wam się podoba? Komentujcie <3
Zapraszam też na moją stronke na fb o R5
https://www.facebook.com/pages/5-serc-Jedno-bicie-R5-ponad-%C5%BCycie/1442093086010795?ref=hl

I na mojego drugiego bloga
http://officalr5family.blogspot.com/

Zapraszam i pozdrawiam <3
Ps. Zmieniam nazwe na blogu z Kimberly Howard na...Delly pink
nie wiem czemu ale tak bedzie 
Buźaki ;***